Film dokumentalny „Ogród po drugiej stronie rzeki” Pawła Kulika i Michała Kulika to niezwykła podróż w przeszłość naszego regionu. Jest to także kolejny obraz tych twórców, po „Splotach jednego warkocza”, który dotyka trudnych stosunków polsko-niemieckich.
Punktem wyjścia opowieści jest potrzeba zaspokojenia ciekawości głównego bohatera – Marka Brzezińskiego – zafascynowanego historią swojej rodziny. Śledząc życiorysy swoich krewnych, poznaje skomplikowane dzieje polsko-niemieckiego pogranicza przed wybuchem drugiej wojny światowej, w czasie jej trwania jak i współcześnie.
Życie bohaterów filmu jest uzależnione od wojennej zawieruchy – granice miedzy krajami staja się płynne, znikają, przesuwają. Ludzkie losy komplikują się i przeplatają ze sobą. Natłok nazwisk i sytuacji być może niektórzy uznaliby za wadę filmu, ale według mnie jest wręcz przeciwnie – w krótkim czasie otrzymujemy naprawdę sporą dawkę cennych informacji.
Kolejną zaletą filmu są zdjęcia, które bez epatowania przemocą, oddają przerażający nastrój tamtych dni. Efekt potęguje towarzysząca im kameralna muzyka Eweliny Przysiewek.
Całość ubarwiają opowieści młodej aktorki – amatorki, bardzo emocjonalnie odgrywającej rolę Józi – nastoletniej Polki, która w czasie drugiej wojny światowej trafia do, w ten czas niemieckiego, Gryfina. Takie połączenie dokumentu z fabularnymi wstawkami porusza wyobraźnię i ułatwia widzom identyfikację z bohaterką i towarzyszącymi jej uczuciami.
Większą część filmu stanowią rozmowy z ludźmi, którzy przedstawiają swoje losy. Dla mnie, jako etnologa, to wartość sama w sobie. Niezwykle ważne jest, aby wysłuchać i utrwalić dla przyszłych pokoleń historię tych ciekawych postaci, zanim odejdą. Wpisuje się to w nurt antropologii naglącej. Jak istotne jest poznanie historii naszych babć i dziadków przekonał się każdy, kto nie zdążył ich wysłuchać.
„Ogród po drugiej stronie rzeki” to obraz szczególnie znaczący dla mieszkańców naszego regionu, którzy nie zawsze zdaja sobie sprawę jak zawiłe były niegdyś losy ludzi żyjących na tych terenach. Pokazuje on, że mimo bolesnej przeszłości, zgodna koegzystencja jest możliwa a wręcz konieczna. Przecież granica na rzece bardziej łączy niż dzieli. Film jest kierowany zarówno do widza polskiego jak i niemieckiego. Ma szansę odegrać rolę swoistego mostu porozumienia, łączącego obie narodowości, gdyż ukazuje doświadczenia każdej ze stron.
Ewa Drabik
foto: Beata Bogusławska